Poszerzenie pola widzenia
Wierne naśladownictwo rzeczywistości bywa nudne i przewidywalne, nie pozostawia zbyt wielkiego pola wyobraźni. Zmysł wzroku rozleniwia się, przestaje rejestrować drobne szczeliny i załamania, pogrążając się w beznamiętnym doświadczaniu rejestrowanego obrazu. Twórczość Janusza Tarabuły, silnie zakorzeniona w malarstwie materii, daje nieograniczone możliwości przeżyć, nie tylko percepcyjnych, ale także emocjonalnych. Ten rodzaj artystycznego działania zmusza widza do pobudzenia wszystkich zmysłów, do czystej obserwacji samego zjawiska widzenia i odrywania kolejnych warstw rzeczywistości, pod którymi ukryta jest autentyczna, niczym nie skażona materia. Jednakże żadne spojrzenie, nawet artysty, nie jest pozbawione kulturowego bagażu składającego się z subiektywnych doświadczeń i interpretacji. Bez wcześniejszego „przygotowania”, trudno by było stworzyć nowe definicje, nie tylko te artystyczne. Stąd też pozornie niejasne, geometryczne kształty na obrazach artysty wydają się znajome, częściowo oswojone. Tarabuła kreując w swoich pracach chropowatą, pomiętą i miejscami usztywnioną materię, wyzwala jej potencjalne możliwości. Wyciąga wnioski z realnego doświadczenia wzrokowego, zbliżając się do natury rzeczy w inny, niż ogólnie przyjęty sposób, który polegał najczęściej na zachłannym pochłanianiu nieskończonej ilości obrazów. To szaleństwo wizualizacji na pracach artysty jest wyciszone, stonowane, zminimalizowane. Nie posiadają one tym samym jednolitej fabuły, poprzez którą można by było dokonać sensownej, logicznej interpretacji. Martin Jay uważał, że w różnych obszarach kultury, także i w sztuce, można odkryć pewną prawidłowość – wartość wzroku ujawnia się najbardziej w praktyce językowej. To co widzialne, musi być nazwane, zdefiniowane, jednoznacznie określone. Podobnie według Jay’a rzecz ma się w psychologii, gdzie terminy takie jak ekshibicjonizm, paranoja i narcyzm sugerują intensywne doświadczenie wizualne, związane z odbiorem wrażeń łączących się z procesami psychicznymi. Tymczasem Tarabuła nie stwarza uniwersalnej formuły, wokół której powinny oscylować wrażenia odbiorcy. Zmusza go do spojrzenia na obraz nieuprzedzonym wzrokiem, co pozwala na głęboką medytację, czyste doświadczenie przedmiotu. Dlatego też reakcja widza za każdym razem jest wiecznym zdziwieniem, niepowtarzalnym i nieuchwytnym. Wzrok utrzymuje się w stanie chwilowego zawieszenia, w którym upływ czasu przestaje być zauważalny. Być może taka jest definicja twórczości Tarabuły, która przekracza barierę nawyku, jakim jest po prostu patrzenie.
/ Zuzanna Sokołowska /