Maga Sokalska, Elegant
Maga Sokalska, Elegant
ISBN: 978-83-89856-70-8
Wydawca / Publisher: Muzeum w Gliwicach
Seria / Series: Czytelnia Sztuki
Nakład / Edition: 150 egz. / copies
56 strony / pages
NAKŁAD WYCZERPANY Cena: 25 zł + przesyłka: 10 zł (Poland)
OUT OF PRINT Price: 12 euro (includes worldwide shipping)
Elegant. Rodzaj męskoosobowy
W fotografiach i fotomontażach Magi Sokalskiej męskość zostaje rozebrana z wierzchnich warstw tak by widać było samą jej konstrukcję: zostaje rozłożona na czynniki pierwsze, pokawałkowana i na nowo posklejana. Bazując na oryginalnych zdjęciach – pochodzących z domowego archiwum Jana Białasa lub z anonimowych źródeł z połowy XX wieku – artystka z bliska przygląda się męskiemu ciału: jego ułożeniu, językowi gestów i codziennym rytuałom. Analizując ich performatywny potencjał, zagląda pod dwurzędowy garnitur, studiuje splot krawata oraz kształty erotycznych fantazmatów. Sprawdza jak głęboko stylizacja i maniera wniknąć mogą w skórę i głębokie tkanki ciała. Aż do tożsamościowego szkieletu. W jakim stopniu nadają rysy płci kulturowej, a w jakim to sama płeć domaga się serii potwierdzających czy konstytuujących ją działań. Artystka z czułością fetyszyzuje estetykę lekkiego zarostu, użytkowo-dekoracyjną ambiwalencję kieszonkowego grzebienia czy stanowczość savoir vivre’u. Mierząc zaś poziom testosteronu wewnątrz i na zewnątrz męskiego ciała, tworzy obrazkową mapę wintydżowych gadżetów, bezwiednie nabytych odruchów i męskoosobowych form seksualności.
Materiały archiwalne, które artystka zestawia z fotografiami własnego autorstwa ujawniają swoją afektywną naturę dopiero w momencie, w którym opuszczają pierwotny kontekst. Sokalska wchodzi w fizyczny wręcz kontakt z opracowywanym materiałem ikonograficznym: tnie go na kawałki, przetwarza, remiksuje. Traktuje jako impuls i używa go jak alfabetu, na bazie którego stwarza swój autorski idiom dla wystawy: collage zawieszony między dwoma porządkami czasowymi, estetycznymi i płciowymi.
(De)konstruuje płeć społeczno-kulturową i odgrywa ją na własnej skórze. Zawłaszcza istniejące już obrazy oraz tożsamości i obudowuje je własną narracją. Wszystko w myśl Wittgensteinowskiej idei: nie pytaj o znaczenie, pytaj o użycie.Materiał archiwalny jest performatywny. Stanowi bazę do kreacji, a nie coś, co dokonało się już w czasie przeszłym i jest niereformowalne. Samym swoim istnieniem przecież odtwarza teatralną sytuację, która – o ile weszło się z archiwum w głębszy kontakt – polega na spotkaniu. Wtedy dostaje drugie życie i zaczyna oddychać w innym rytmie. Działa na zasadzie postprodukcji.
Tak jak u Sokalskiej, gdzie stare, czarno-białe fotografie poprzecinane zmarszczkami pękającej emulsji zostają skonfrontowane ze współcześnie stylizowanymi zdjęciami artystki przedstawiającymi nagie, męskie ciało. I to te ostatnie niosą w sobie transgresyjny potencjał. Ujawniają. Rozbierają. Odsłaniają. Odsłaniają napięcia pojawiające się na granicy tego, co intymne i publiczne, co nagie i obudowane sztafażem kulturowych naleciałości. To właśnie ten punkt styku interesuje Sokalską najbardziej.
Odsłaniają: kształty ciała, erogenność myśli, fantazmaty kobiecości.
Tutaj figura kobiety to waginalny kształt owocu.
Pejzaż, którego kompozycja przypomina kształt kobiecych bioder.
Niedoświetlona stykówka z domówki ze striptizem.
Tutaj mężczyzna to szorstki, ostro wykończony gest.
Posągowa figura. Papieros. Mocna linia barków.
Całkiem sporo tu erotycznej energii. Dlatego Sokalska dozuje ją za pomocą lirycznej sugestii, w delikatnych próbkach gestów i z poziomu dwuznaczności znaków.
Odsłania. Daje impuls. Reszta należy do odbiorcy.
Kultowe stwierdzenie Duchampa, że patrzący są tymi, którzy tworzą obraz, w pracach składających się na wystawę „Elegant” ujawnia się na dwóch poziomach: najpierw w kontakcie artystki z materiałem archiwalnym, później zaś jako efekt konfrontacji i negocjacji między artystką i odbiorcą. Bo „Eleganta” trzeba rozebrać. Trzeba go rozebrać z wierzchnich warstw by widać było jego konstrukcję. Trzeba go odsłonić. Połowa tej pracy należy do widza.
Anka Herbut